I znów po świętach…

Jakoś to paskudztwo minęło. Nawet obejrzałem kilka niezłych filmów (oczywiście, nie w telewizji: tam na ogół absolutny chłam powtórek); ale nie o tym chciałem napisać, tylko o TVN24. W związku ze świętami zabrakło w niej otóż polityków; no i okazało się, że król jest nagi: nie ma o czym mówić na antenie… Poszli więc w absolutne pierdoły typu w Rzymie zamiast krakowskiej szopki, jak za Naszego Ukochanego, stawiają jakieś okcydentalne budowle – i tak dalej. Z ekranu lał się świąteczno-bożenarodzeniowy lukier z ohydą śpiewanych przez „uduchowione” dziatki kolęd, jakieś koszmarne panienki bez sensu i bez najmniejszego pretekstu katowały język polski (tu szczególne wyróżnienie dla tej wyjątkowo bełkotliwej szpetoty z Katowic)… Słowem: przy absolutnej sprawności technicznej i przy użyciu najnowszego, najbardziej wyrafinowanego sprzętu – pustka mentalna i informacyjna. Mówiąc krótko, TVN24 idzie w kierunku obrzydliwej odmóżdżonej komerchy i ze stacji, która jeszcze kilkanaście miesięcy temu kształtowała obraz polskiej polityki – staje się kolejną idioten-und-kucharken-TV. W dodatku paskudzącą polszczyznę, ergo szkodliwą.

Zauważcie: gdy chwilowo zabrakło typasów w rodzaju Brudzińskiego, Kuchcińskiego czy Przemysława Edgara – okazało się, że nie ma w ogóle nic. Nic się nie dzieje mianowicie na świecie (no, poza nadzwyczaj ważnymi sprawami, jakimi są nowa dupencja Sarkozy’ego czy używanie – albo nie – majtek przez jakąś angielską prostaczkę); niczego nie odkryto (a serwisy naukowe walą codziennie po kilkadziesiąt wiadomości; tylko – żeby je w ogóle zrozumieć, nie mówiąc o umiejętności przekazania odbiorcy „ludzkim językiem”, trzeba skończyć ciut więcej, niż jakiś zas… licencjat z nauk politycznych czy innego gotowania na gazie, zdobyty w nikomu nieznanej prywatnej uczelence, prowadzonej przez kolejnego hochsztaplera).

TVN24 jest absolutnie polskocentryczny, czyli – inaczej mówiąc – zadupiocentryczny. Czy usłyszeliście tam jakąkolwiek informację – powiedzmy – z Nowej Zelandii albo choćby Islandii, jeśli nie wydarzy się jakieś tsunami albo nie wybuchnie wulkan? Byle bełkot niejakiej Nelly Rokity, czy głoszone przez jakiegoś kolejnego abepe śmiertelne idiotyzmy (w dodatku: taktowane przez komentatorów serio i z powagą, bez należytego – choćby pogardliwego – potraktowania wygłaszającego; patrz: sprawa in vitro) jest ważniejszy od wielkich wydarzeń kulturalnych…

Skupiłem się na TVN24, a nie na TVP Info, powiedzmy, bowiem od nich jednak wymagam sporo: tam nadal jeszcze są utalentowani ludzie, którzy powinni wiedzieć, o co chodzi w tej zabawie. Ale albo dali się zagłuszyć działom marketingu i reklamy, albo im już tyle płacą, że przestało ich obchodzić cokolwiek. Jakkolwiek jest – jest źle. I nic nie pomoże alibi w postaci zrealizowania parunastu minut nadętych i pustych rozmów z Leszkiem Kołakowskim, których najważniejszym elementem są jazdy kamery wokół rozmówców i tzw. rozmach realizacyjny.

5 myśli w temacie “I znów po świętach…

  1. dobrze, z lukrem się zgodzę, mnie też razi nadmiar kościelnych słodkości, ale było kilka ciekawych wątków- np. Wielkie ucieczki , dokument „Wolność jest dla nas najważniejsza”, Rozmowy z Mistrzem

    Polubienie

  2. Tak, też oglądałem, kilka dni temu. Momentami szokujące.
    Dzięki tym powtórkom wszystkie ważne rzeczy w końcu człowiek zobaczy.

    Polubienie

  3. W Planete leciał świetny dokument wczoraj. „Orwell przewraca się w grobie”.
    Cała prawda o USA i mediach.

    Polubienie

  4. Za to na szczęście zmobilizowały się kanały popularnonaukowe i puściły sporo interesujących programów – szeregu z nich wcześniej nie widziałem (albo ich nie było), więc było na co popatrzeć.

    Polubienie

  5. W sumie znam to z autopsji, z bloga. Póki była polityka, a zwłaszcza PiS u władzy pisało się łatwo, prosto, poziom był dostatecznie niski by się nie wysilać, a i tak górować nad tematem. Teraz poprzeczka jest wyżej.

    Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.