Wyczytałem dziś, że SLD złożył wszystkim propozycję dwupunktowej umowy: że w drugiej turze głosowań samorządowych (prezydenckich itp.) cała opozycja odda głosy na tego kontrkandydata PiS, który uzyska w pierwszej turze najwięcej głosów – bez względu na jego przynależność partyjną – i, po drugie, że wszyscy podpiszą zobowiązanie, że nigdy i nigdzie nie wejdą w koalicję z PiS. No i zarówno Platforma jak PSL – odmówiły. Nie powiem co o tym myślę. Słynny passus Piłsudskiego o wyprowadzaniu kur jest za łagodny. W dupie mam taką politykę. Panie i panowie: w tej sytuacji dostaniecie to, co się wam słusznie należy. Bo przecież w jakimś Pierdziszewie ewentualnie da się swojemu załatwić jakąś posadkę, dogadując się z miejscowym kaczorkiem i klechą, tak? A „tamci” to postkomuchy i cuchną wam, dzielnym ludziom panny S? Pluję na takie myślenie.

from Facebook via IFTTT