Wprost wspaniale

Tomasz LisJuż jakiś czas temu użyłem w tym miejscu pod adresem Tomasza Lisa określenia “dziennikarz totalny”. Obecnie powtarzam te słowa z całą świadomością raz jeszcze, pozostając pod ogromnym wrażeniem tego, co Lis potrafił w ciągu paru tygodni zrobić z tygodnikiem “Wprost”. Mówiąc najkrócej: z ohydnej propisowskiej prawicowo-lustracyjnej szmaty zdołał uczynić obiektywne i rzetelne pismo; w dodatku: niesłychanie ciekawe. Już dawno nie miałem w ręce tygodnika, w którym chciałoby mi się przeczytać niemal wszystkie teksty; a tu tak właśnie jest. To się czyta; czyta się bez irytacji, za to z zaciekawieniem. Nawet wówczas, gdy nie ze wszystkimi tezami czytanego artykułu można się zgodzić.

Co więcej, pismo jest teraz znakomicie łamane, czytelne, ładne po prostu. Obawiam się (a może lepiej powiedzieć: mam nadzieję), że moja ukochana “Polityka”, której wiernym czytelnikiem jestem od pierwszego numeru do dziś, będzie się musiała zdrowo wysilić, by sprostać konkurencji. Ale „Wprost” też zamówiłem w moim kiosku – i niniejszym informuję kogo trzeba, że pani kioskarka zameldowała mi o jakimś sześcio-dziesięciokrotnym wzroście zainteresowania tym tytułem pod nowym kierownictwem. Co prawda, mój kiosk jest położony w faktycznie inteligenckiej części warszawskiego Żoliborza, ale ta rekomendacja mi wystarcza.

Powtórzę zatem: nie było jeszcze w Polsce – jak sięgnę pamięcią – dziennikarza tak uniwersalnego, tak niebywale zdolnego i z takimi predyspozycjami jak Lis. On umie absolutnie wszystko, w dodatku te niezwykle rzadkie umiejętności są w jego wypadku wręcz zwierzęco naturalne; on się chyba po prostu taki urodził. Z równą swobodą i całkowitym brakiem tremy porusza się w studiu telewizyjnym jak i radiowym; ma na dodatek znakomite warunki fizyczne, w tym rewelacyjny głos. Pisze książki, świetnie na żywo potrafi skomentować bieżące wydarzenia (przy czym improwizowany komentarz ma początek, rozwinięcie i puentę, wygłaszany zaś jest znakomią polszczyzną), doskonale też pisze w prasie  – bardzo lubię jego teksty w “Gazecie Wyborczej”, a „wstępniaki” we „Wprost”, to po prostu felietonowe perełki – wreszcie płynnie mówi po angielsku. Ma, okazuje się,  wybitne zdolności organizacyjne: w końcu, to on stworzył “Fakty” w TVN I był ich pierwszym szefem. Obecnie – okazało się – potrafił natychmiast narzucić swoją wizję tygodnika zespołowi; i jest to wizja sensowna.

Nie znam osobiście Tomasza Lisa. Wiem, że ma charakter i odwagę cywilną. Potrafi – co ogomnie cenię – pójść pod prąd opinii publicznej. Potrafi się również postawić szefom i nie zaniża wobec nich wymagań w imię własnego świętego spokoju; jest – słowem – hardy i asertywny. Słyszałem o nim rozmaite rzeczy; pracowali z nim niegdyś moi studenci, którzy nieco narzekali na jego ciężką rękę i – jakby to powiedzieć delikatnie – ostry język. Nie wiem, może to prawda. W dziennikarstwie jednak – jak rzadko w którym zawodzie – obowiązuje biblijne “po owocach ich poznacie je”. A owoce  Lisa są wyborne w smaku i to mi najzupełniej wystarczy.

No, a w dodatku ma tak cudowną osobę koło siebie, jak pani Hanna. Jeśli ona mu zaufała i stoi twardo koło niego, to to też coś mówi o tym człowieku. Panie Tomaszu, panie redaktorze: wyrazy uznania i gratulacje. I tylko jedna prośba: troszkę więcej problematyki naukowo-edukacyjnej w tygodniku. Przy czym nie tylko tematyki biologiczno-medycznej, jeśli można. Poproszę – tak ze 4 pełne kolumny co tydzień.

15 myśli w temacie “Wprost wspaniale

    1. Dla pewnego typu człowieka obiektywność = propisowość. Nie ma na to rady, to rodzaj choroby. Obiektywność – wyjaśniam – to także nie jest uwzględnianie poglądów wszystkich możliwych opcji. Pewne są wykluczone w cywilizowanym świecie: różne nazizmy (także rodzime), różne fundamentalizmy (nie tylko islamskie…). Ale to trudno pojąć.

      Polubienie

  1. „Nie przemawiał też do mnie pogląd drugi, reprezentowany głównie przez Jarosława Kaczyńskiego. Już od 1991 roku konsekwentnie mówił on o oplatającej Polskę sieci interesów grupy ludzi związanych z dawnym reżimem i o potężnym zagrożeniu budowy oligarchicznego układu w Polsce w sytuacji, gdyby komuniści wrócili do władzy. Miałem wtedy wrażenie, że Kaczyński histeryzuje i próbuje wywołać polaryzację sceny politycznej, by uzyskać punkty dla swojego Porozumienia Centrum. Niestety dla Polski, o czym przekonaliśmy się dziesięć lat później, Kaczyński w dużym stopniu miał rację. Wtedy jednak tego nie dostrzegałem, co – przyznaję – nie wystawiało mi najwyższej oceny jako obserwatorowi. (…) Dziś gruba kreska, brak lustracji, brak dekomunizacji i historyczny relatywizm wychodzą nam bokiem. Kto ma się w III RP najlepiej? Ciężko pracujący, utalentowani ludzie czy cwaniacy z układów – partyjnych i służbowo-tajnych – którzy opanowali gospodarkę? Kto ma się lepiej – walczący o wolną Polskę czy kelnerzy przodującej idei? (…) Nie twierdzę, że lustracja i dekomunizacja, także moralna, byłaby odpowiedzią na większość polskich bolączek. Nie na większość. Ale na bardzo wiele tak. Za ten grzech zaniechania będziemy płacili bardzo długo”

    Tomasz Lis „Nie tylko fakty”(2004 r.)

    Tomasz Lis przyznajacy chociaz czastkowa racje JarKaczowi?Przezciez to intelektualna dyskwalifikacja..

    Polubienie

    1. Nie. Nie należy się spodziewać, że wszyscy będą mieli identyczne poglądy (co ja, albo Czytelnik). Dopiero by było! Co więcej, nie należ sadzić, że tylko ludzie o niezmiennych poglądach są godni szacunku albo w ogóle lepsi. Lis ma (miał? – bo nie wiem, jakie ma w tej kwestii poglądy teraz) inne ode mnie spojrzenie na lustrację; wolno mu, pozostaniemy najwyżej przy swoich zapatrywaniach. Odnośnie zaś do Kaczyńskiego – zmienił poglądy bardzo wyraźnie; no i ciesze się, że w moją stronę. Zdyskwalifikowany byłby, gdyby DZIŚ popierał Kaczyńskiego; jeśli to robił kilka lat temu – po prostu się mylił.

      Polubienie

      1. Zaskakująca zmiana poglądów nie dotyczy wyłącznie Lisa. Podobną przemiane w mniej więcej tym samym czasie przeszedł Wołek, który nagle stał się pieszczochem GW. A nie tak dawno temu Cezary Michalski, który dołączył do trzódki Sławomira Sierakowskiego. Zastanawiam się, czy te zmiany poglądów zawsze następują w lewą stronę. Próbuję sobie przypomnieć jakiegoś lewicowego publicystę, który by dokonał podobnej wolty, ale nie jestem w stanie. Może dlatego, że z ciemnej strony mocy już nie ma powrotu? 😉

        Polubienie

        1. Bardzo „lubię” takie zwroty jak „stał się pieszczochem”. Bo co, bo go parę razy opublikowali i nie polemizowali? A dlaczego zmiany idą w tym kierunku? Proste: bo inteligentni ludzie wyswobadzają się z chwilowego (prawicowo-katolickiego głównie) zaczadzenia i mądrzeją.

          Polubienie

  2. „obiektywne” pismo? Sądzi pan, że istnieje coś takiego, jak obiektywne dziennikarstwo? To chyba jest niemożliwe, dziennikarze też ludzie i swoje poglądy mają. I choćby nie wiem jak się starali, nie unikną patrzenia na świat i opisywania go przez ich pryzmat.

    Polubienie

    1. W pewnym stopniu ten sąd jest słuszny. Ale są pisma programowo nastawione na wsparcie określonej opcji – powiedzmy, „Nasz Dziennik” poglądów ateistycznych bez komentarza z pewnością nie da, a pewnie i z komentarzem też nie. Są też pisma, jak „Gazeta Wyborcza”, które niekiedy jednak tak robią. Są wreszcie takie tytuły, gdzie – o czym Czytelnik nie musi wiedzieć – publikuje się teksty, których nie przyjmuje jako własne większość zespołu, ale ich publikacja jest wynikiem wewnętrznej dyskusji i kompromisu. Podobno są również i takie, gdzie daje się wszystko „jak leci”, ale one długo na rynku się nie utrzymują. Chyba, że są to pisma czysto informacyjne. Dawne „Wprost” było pismem właśnie jednej opcji, propisowsko-lustracyjno-antylewicowej. Teraz nie jest, co nie znaczy, że jest wobec kogokolwiek bezkrytyczne.

      Polubienie

  3. moi studenci, którzy nieco narzekali na jego ciężką rękę i – jakby to powiedzieć delikatnie – ostry język

    Powiedziałbym, że dziennikarz bez ciętego języka to d…, a nie dziennikarz.

    Polubienie

    1. Chodzi o to, że pan Tomasz ma opinię człowieka niekiedy porywczego i czasem u niego ponoć k… latają jak skowronki. Mnie to zresztą w najmniejszym stopniu nie wadzi, sam taki bywałem niekiedy. Bywa po prostu, że z pewnym typem upartego dyskutanta trzeba skończyć rozmowę konstatacją „weź się i odp…” i pamiętaj, kto tu rządzi. Tyle.

      Polubienie

      1. Nawet nie ponoć, można odsłuchać na Youtube „Tomasz Lis przeklina” (Durczoka też). Co ciekawe obaj panowie, mają podobną kulturę przeklinania. Nie lżą personalnie kogoś, tylko w soczysty sposób opisują stół, planszę itp. Przez co zyskują w moich oczach.

        Polubienie

        1. Powiedzmy sobie szczerze: redakcje na ogół niczym nie przypominają katolickiej szkółki niedzielnej dla panienek z dobrych domów. Klnie się tu na potęgę, chla bez umiaru, uprawia promiskuityczne stosunki seksualne, kwitnie hazard… W ogóle, to fajny i wesoły zawód. Choć dzisiaj dużo mniej fajny niż kiedyś, bo przed laty jak ktoś przyszedł o 13.00 i wyszedł o 13:30, to był uważany za przesadnie pilnego – a ważne było to tylko, by dobry materiał był o czasie u sekretarza redakcji.

          Polubienie

  4. Od wielu lat prenumeruje POlityke, Przeglad, Newsweek i Agore. Kiedy dowiedzialam sie ze LIs,ktorego jako dziennikarza bardzo szanuje przejal Wprost oczywiscie i teraz Wprost jest w mojej teczce.Od pierwszego numeru popadalam w totalny zachwyt.
    Mysle ze prezentuje przecirtnego czytelnika interesujacego sie problemami POlski i cieszy mnie ze dzieki Lisowi moge ta wiedze uzupelniac. Dodam ze w roznych pismach odpuszczam sobie czytanie niektorych artykulow. Ale LIs tak prowadzi swoj numer ze czytam Wprost od deski do deski. Pelna jestem podziwu dla talentow redaktora LIsa, ktorego tak czest opluwaja posledni dziennikarze, nie dorastajacy mu nawet do piet.

    Polubienie

  5. Trzeba sie zgodzic z tym, ze Lis trafil na podatny dla siebie grunt i przestal draznic coniektorych oficjeli z tzw. telewizji publicznej.
    Sporadycznie tutaj w USA wpada w moje rece tygodnik Wprost i calkowicie podzielam opinie gospodarza Blogu, ze czyta sie z zainteresowaniem, czego niestety nie moge ostatnimi czasy powiedziec o Polityce. staralem sie coskolwiek wytknac blogowiczom rodem z Polityki to i owo i znalazlem sie w gronie osob wykreslonych z tych blogow.
    Nie mam do nich zalu, a jedynie upewnia mnie to w przekonaniu, ze coniektorzy intelektualisci w Polsce nie odrozniaja krytyki od krytylanctwa i nie umieja pdojac wlasciwej polemiki. Bog z nimi a cala reszta z nami!
    W Polityce draznic mnie zaczela zmiennosc sympatii politycznych, wrecz czasami pozostawanie w sprzecznosci ze samym soba, co szczegolnie dotyczy poniekad szacownego i mnie szczegolnie sympatycznego p. Daniela Passenta..
    Zobaczymy na ile sil wystarczy Lisowi by byc lisem w dzungli polskich mediow, w ktorej spotkac mozna rozmaite gady, kasajace insekty, twarde bezmozgowe skorupiaki i jeszcze pare pomniejszych jadowitych kanalii.
    Podpisuje sie pod wyrazami uznania i gratulacjami

    Polubienie

  6. Mam wrażenie, że layout ewoluuje. W poprzednim tygodniu był jakiś zgrzytliwy, w tym jest lepszy. A to był dla mnie wtedy chyba jedyny powód do krytyki.

    Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.