Lektury – czyli co czytać?


Młodzi Autor adepci dziennikarstwa pytają mnie czasem o podręczniki dobrego pisania. Odpowiadam, że jest ich wiele; przede wszystkim są to Słownik Języka Polskiego i Słownik Ortograficzny. Przyda się także Słownik Wyrazów Obcych oraz encyklopedia (osobiście doradzam też częste korzystanie z bardzo specjalnej encyklopedii, jaką jest Wikipedia).

Ale przede wszystkim najlepszym podręcznikiem dobrego pisania jest cudzy tekst, stałe czytanie. Czytanie gazet i czasopism, oczywiście. Nie wyobrażam sobie dziennikarza, który nie czyta minimum dwóch dzienników dziennie, ze trzech tygodników i tyluż miesięczników.

Że to kosztuje? Trudno, musi. Uprawianie każdego zawodu wymaga inwestycji w narzędzia pracy. Ja sam czytam codziennie (niekoniecznie „od dechy do dechy”, ale poświęcając na to około godziny – a czytam bardzo szybko) „Gazetę Wyborczą” i „Trybunę„, w weekend zaś jeszcze „Rzeczpospolitą„. Co tydzień obowiązkowe są „Polityka„, „Forum„, „Przegląd Tygodniowy„, „Agora„. Z miesięczników tylko fachowe – komputerowe, ale za to wszystkie; a także „Press„. Oczywiście, codziennie przeglądam co najmniej tytuły w kilku największych serwisach internetowych. Mam też zaabonowanych kilkanaście newsletterów i kilka specjalnych spersonalizowanych wyszukiwań w „Google”, która to witryna znajduje (polecam ten mechanizm!) informacje naukowe z ciekawych dla mnie dziedzin z całej prasy anglojęzycznej. Gdy jestem w domu – non stop leci w tle TVN24. A proszę wziąć pod uwagę, że jestem już na emeryturze; gdybym był dziennikarzem czynnym zawodowo, musiałoby być tego ze trzy razy tyle; w szczególności nie mógłbym sobie odpuścić prasy takiej, z której opiniami nie zgadzam się nigdy i z zasady, czyli tabloidów i prasy narodowo-katolickiej.

Ale niemniej ważne niż stała obecność w świecie bieżącej informacji i komentarza jest czytanie książek. Nic tak nie uczy pisania, jak stałe obcowanie z tym, co piszą inni; i to najlepsi. Kim są ci najlepsi – to już wybór subiektywny. Osobiście za lektury obowiązkowe dla każdego adepta dziennikarstwa uważam przede wszystkim całość twórczości Ryszarda Kapuścińskiego; bardzo polecam także – kontrowersyjne niekiedy, ale zawsze świetnie napisane i ogromnie erudycyjne – książki Stefana Bratkowskiego. Ogromnie cenię Krzysztofa Teodora Topelitza, Daniela Passenta, Jerzego Urbana, Wojciecha Giełżyńskiego; to mistrzowie pióra, znakomicie konstruujący teksty. Wiem, że wiele osób nie zgadza się z treściami publicystyki niektrych z nich (zwłaszcza Urbana…), ale zwracam uwagę, że w tym miejscu idzie mi o ich warsztat; o to jak robią, a nie co robią.

Z autorów dawniejszych: Kroniki Bolesława Prusa, felietonistykę Antoniego Słonimskiego. Z zagranicznych klasyka to reportaże Egona Erwina Kischa i proza Ernesta Hemingwaya, która ma oczywisty rodowód dziennikarski.

Oczywiście, dziennikarstwo ma swoją teorię. Przyznam, że nie studiowałem jej z zapartym tchem; zostawiam ją raczej zawodowym wykładowcom akademickim, siebie uważając za praktyka. Ale od czasu do czasu coś biorę jednak do ręki; jedna przy tym księga jest obowiązkowa. To „Zrozumieć media” Marshalla MacLuhana, stosunkowo niedawno udostępniona po raz pierwszy w całości i w przyzwoitym przekładzie na nasz język przez WNT.

Stopniowo na tej stronie będę jednak dorzucał kolejne tytuły wraz z krótkimi rekomendacjami czy uwagami krytycznymi. Jedna niezbędna uwaga: to nie są książki, które trzeba koniecznie przeczytać; to ja je przeczytałem, przygotowując się do moich własnych wykładów. Zapraszam na stronę Spis lektur

A tymczasem posłuchajcie testu mojego radia:
http://www.blogamp.com/skins/run_bamp.php?cID=0657eb8626a1f05ed61dac030bb5af5b

32 myśli w temacie “Lektury – czyli co czytać?

  1. Jeśli się poleca lekturę słowników, w tym ortograficznych, to powinno się je znać. Gospodarzu! Proszę zajrzeć do reguł pisania tytułów książek. Po polsku (nie po angielsku) wielką literą zapisuje się tylko pierwszy wyraz wielowyrazowego tytułu, a więc „Słownik języka polskiego”, „Słownik wyrazów obcych” i – oczywiście – „Słownik ortograficzny”. Maniera zapisywania wszystkich wyrazów tytułu wielkimi literami pochodzi najpewniej z języka angielskiego. To – rzecz jasna – drobiazg, ale jeśli się widzi źdźbło w oku bliźniego…
    Przy okazji na pewną uwagę. Dużo przyjemniej czytałoby się Pana teksty, gdyby nie było w nich niemiłych, agresywnych zwrotów. Niekulturalnie (według mnie) napisany jest zwłaszcza felieton o kulturze korporacyjnej. Można jej nie lubić, ale nie można obrażać ludzi, zwłaszcza jeśli nie ma się monopolu na wiedzę z jakiegoś zakresu. A w Pana wypadku wiedza o języku polskim to wiedza amatora, któremu się wydaje, że wszystko wie. Niestety Pana opinie o języku polskim są często niezwykle stereotypowe (choć Panu wydają się oryginalne), a wynikają po prostu z braku wiedzy lingwistycznej.
    To tak, jakbym ja – amator w sprawach informatyki – wypowiadał się publicznie (nie dopuszczając do siebie myśli, że mogę się mylić) na tematy programów informatycznych czy kształcenia informatyków w Polsce.
    Pozdrawiam serdecznie,
    Włodzimierz Gruszczyński

    Polubienie

  2. W całej rozciągłości zgadzam się z Panem co do konieczności
    czytania słowników przez dziennikarzy. Dzięki takim lekturom unikną
    oni popełniania takich błędów poniższy: „Ale niemniej ważne niż
    stała obecność w świecie bieżącej informacji i komentarza jest
    czytanie książek.” Otóż Panie Gospodarzu, „niemniej” piszemy
    łącznie wyłącznie wtedy, gdy mamy na myśli spójnik o znaczeniu
    „jednak”. W powyższym zdaniu „nie mniej” powinno być napisane
    rozłącznie, tak jak np. „nie więcej”.

    Polubienie

  3. Lubię Pana. Dziś odkryłam Pańską stronę i będę tu gościć regularnie, jakem Wilkowa, żebym tak zryżała na miejscu.

    Polubienie

    1. Pani Wilkowa: jakem Miś, my zwierzaki musimy trzymać się razem. Przy okazji: pół wieku temu wynajmowałem mieszkanie u p. Lisa. Pewnego razu zastukało do drzwi spłoszone lekko dizewczę, które spytało „zastałam pana Wilka?”. Odparłem, zgodnie z prawda, że mam do dsypozycji tylko Misia i Lisa.

      Polubienie

  4. Z wielkim zainteresowaniem czytam wszystko, co dotyczy poradnictwa dla zawodu dziennikarskiego. Niby- dla młodych, ale i starym się przydaje, bo coś przypomina i myślenie aktywizuje. A „dzisiejsi” powinni się z tym „podręcznikiem” zapozanć, jak w szkółce z literaturą obowiązkową. A „portalowym” oraz „tabloidowym” polecam red, Misia przed śniadaniem i po kolacji…Bo kryzys mamy w zawodzie (mowa o tzw, średniej, nie o tuzach)- fachowość cierpi, obiektywizm cierpi, język, poczucie odpowiedzialności za słowo w świat wypuszczone… Przewali się i będzie porządnie? Tak, ale kiedy? Niech chociaż Misia czytają… Pozdrawiam

    Polubienie

  5. olśniło mnie po przeczytaniu „Lektury – czyli co czytać?”. być może to nie wpłynie na moje życie w większym stopniu bo wiele z tego co sobie planuję zamiera w sferze myśli. ale może uda mi się choć trochę zakręcić swoją ścieżką w stronę bardziej satysfakcjonującą dla mnie.

    Polubienie

  6. Panie Bogdanie, uszy do góry! Dziennikarstwo tamtych lat urosło do miana „kultowego”, a obecnie? To jedynie fatalna namiastka ze skandalami w tle. Pogoń za popularnością ( w efekcie pieniędzmi) jest czymś nie do opanowania, jednak i to się skończy wraz z wymianą standardów.

    Pozdrawiam

    Polubienie

  7. Zacznę od początku, czyli od antystalinowskiego XaoC. Czy Wasilij Zajcew (przepraszam za poprawienie imienia do właściwej formy) uważa, że krótki bełkot XaoC jest jakąkolwiek opinią o czymkolwiek i kimkolwiek? Dla mnie to zwykła autoprezentacja – oto ja, niedouczony troll. Chamstwo i agresja to żadna opinia i żaden komentarz i żadna dyskusja!

    Gospodzarz bloga ma nie tylko prawo ale ma obowiązek usuwać takie bzdety dla wygody i komfortu innych czytających, by nie tracili czasu i nie szarpali nerwów.

    Kończąc – osobiście uważam, że Semka jest zasapanym spaślakiem. Uważam, że mam prawo tak powiedzeć, bo Jeśli Semka decyduje się działać jako dziennikarz na wizji i fonii, to dobrowolnie poddaje się krytyce swego wyglądu, który jest częścią jego warsztatu. Forma, którą za pieniądze Semka daje na ekran jest spasła, a wypowiedzi, które sprzedaje są zasapane. Dla mnie też na ogół niestrawne, dlatego używam pilota do skasowania Semki z ekranu, jeśli się na nim znajdzie. By zakończyć dodam, że Wojciech Mann jest dla mnie sympatycznym okrąglakiem, którego miłośnikiem jestem od zawsze. To po to, by pokazać, że to co lubimy nie razi…

    Pewnie nikogo nie przekonałem ale nie było to moim zamiarem. Chciałem wyrazić tylko swoją opinię.

    Pozdrowienia dla Gospodarza
    🙂

    Polubienie

  8. Witam serdecznie szanownych czytelnikow!
    Przyznam,ze jestem bardzo zaskoczony osobista niechecia niektorych z wyzej podpisanych komentatorow do Pana Bogdana. Czyzbyscie Panie i Panowie mieli w sobie na tyle zolci, ze nie przepuscicie nikomu,kto ma inne poglady a do tego odwage je otwarcie publikowac? Czy nie mozecie wytrzymac bez tych osobistych przytyczkow i zawoalowanego chamstwa?
    Jesli nie zgadzacie sie z jakimis tresciami, to jak najbardziej wskazany jest komentarz ze wzgledu na te biedne duszyczki, ktore bez waszych sprostowan, trafilyby prosto w jakze sprytnie zastawione piekielne sidla. Pokazujac jednak swoje nienawistne oblicze, osmieszacie przy tym swoj „oboz” – bo przeciez takie podejscie do dyskusji musi polegac na dzieleniu na obozy.
    Panie Bogdanie,dziekuje pieknie za ciekawe i wartosciowe urozmaicenie cyberprzestrzeni 🙂

    Polubienie

Dodaj komentarz