Wojny krzyżowe

Od samego początku obserwowałem (z zaciekawieniem, ale i z rosnącym obrzydzeniem) narastający konflikt w sprawie krzyża, postawionego ciupasem po smoleńskiej katastrofie pod Pałacem Prezydenckim. Piszę “ciupasem”, bo te dwie skrzyżowane belki są taką samą samą budowlą jak każda inna i na ich postawienie w cywilizowanym kraju potrzebne jest jakieś zezwolenie: właściciela obiektu, miasta, cholera wie kogo. Ale w cywilizowanym kraju, nie zaś na talibańsko-katolickich peryferiach Europy… Tu, oczywiście, nikt nikogo o pozwolenie nie prosił. Publika sobie postawiła – i ma być. “Wola katolickiego ludu”.

Nie miałem żadnej wątpliwości, że ten krzyż i te płonące światełka są zarzewiem potężnego konfliktu; który też nastąpił. I wcale się nie skończy z przeniesieniem obiektu do koscioła Św. Anny. Niech nikt nie ma złudzeń. Sam owo przeniesienie skończy się bez wątpienia dziką awanturą, bo “broniących krzyża” oszalałych “patriotów” trzeba będzie obezwładnić siłą – i nie będzie to sprawa prosta, gdyby nawet – co sugeruję – zamiast użyć oddziałów prewncji PP, powierzyć realizację operacji sporym siłom psychiatrycznym i pielęgniarzom z kaftanami bezpieczeństwa. Oczywiście, zaraz po tym rozpocznie się wściekły jazgotliwy atak na rząd i Platformę, w czym potężną rolę będą odgrywać przykościelne media; bo sam kościół naturalnie nabierze wody w usta.

Bo w istocie rzeczy nie chodzi tu ani o wiarę, ani o pamięć o ofiarach tzw. “zbrodni smoleńskiej”. Chodzi o prawo zdziczałego tłumu do robienia co chce (w gruncie rzeczy czym się ta cała afera różni od palenia z byle okazji opon pod sejmem przez jakichś pijanych brudasów z dwoma paluchami w górze?), prawo nader wygodne dla wszelkiej opozycji, zwłaszcza zaś tej od Ocalałego Brata.

Zrobienie z tym porządku i wprowadzenie żelaznych reguł praworządności jest wszystkim nie na rękę. Bo usuwa pretekst do awantury, a w III RP politykę się uprawia w dużej mierze właśnie awanturą, wrzaskiem i wyzwiskami, a jak trzeba – to i bijatyką. Żeby ją uprawiać inaczej, trzeba by mieć o parę chociaż szarych komórek w mózgu więcej, niż mają nasi – pożal się boże – politycy.

Jedyna rzecz pocieszająca w tym wszystkim – to łatwa do wyobrażenia sytuacja, jakby ten sam krajobraz wyglądał w restytuowanej IV RP. Dywan płonących kaganków płonąłby od Zamku Królewskiego po Uniwersytet, prezydent (zakladając, że zostałby nim wiadomo kto) zaczynałby dzień od modłów na kolanach pod Przenajświętszym Znakiem – już nie drewnianym, ale z czystego złota – o 8.47 obowiązkowo biłyby wszystkie dzwony, zaś co tydzień odbywałaby się procesja. Na transparentach, noszonych przez jakieś ohydne babska z obłędem w oczach, napisy “Bij Żyda i masona”. “Pedałom i lesbom wstęp wzbroniony” i “Precz z bezbożną Unią”…

Na razie – już po ogłoszeniu informacji o porozumieniu – pod Pałacem pojawiły się dziateczki w komunijnych strojach. Śpiewają jakieś religijne hymny. I… piosenki powstańcze.

Powiem wyraźnie: rodziców tych dzieci i tych dorosłych, którzy tę nową demonstrację zorganizowali, z chęcią – jak jestem przeciwnikiem wszelkiej brutalności – skazałbym na publiczne wybatożenie. Oczywiście, po pozbawieniu praw rodzicielskich i praw do nauczania w jakichkolwiek szkołach; obawiam się bowiem, że kryją się za tym jacyś “wychowawcy”.

27 myśli w temacie “Wojny krzyżowe

    1. Nie jestem bynajmniej bezkrytycznym fanem PO, ale nie widzę dla nich żadnego pożytku w tej awanturze – natomiast masę kłopotów.

      Polubienie

  1. @matematus – dajesz własnie przykład sklerykalizowanego sposobu myslenia, o jakim pisze Gospodarz bloga.

    Polubienie

    1. „dajesz własnie przykład sklerykalizowanego sposobu myslenia”

      Nawet sklerykalizowane myślenie jest myśleniem.

      matemus myśli…. hihihihi….

      Polubienie

  2. r. :
    Nie przesadzajmy z tą budowlą, bo to by znaczyło że byle przenośny znak drogowy czy koziołek reklamowy są budowlą

    O ile dobrze pamiętam, to są. I niech tak pozostanie, bo nie chciałbym, żeby któregoś dnia na moim terenie pojawił się koleś, który uzna za stosowne wkopanie tam jakiegoś symbolu. Bo tak.

    Bogdan:
    Na transparentach, noszonych przez jakieś ohydne babska z obłędem w oczach, napisy “Bij Żyda i masona”. “Pedałom i lesbom wstęp wzbroniony” i “Precz z bezbożną Unią”…

    Tu chciałbym zwrócić uwagę, że od pewnego czasu jest taki trynd, żeby pisać i mówić wstymp czy bezbożno Unio. Trynd ten utrzymuje się od dawna, o czym lata temu mówił Jerzy Dobrowolski.

    Polubienie

    1. Piotr ‘Mikołaj’ Mikołajski :

      r. :
      Nie przesadzajmy z tą budowlą, bo to by znaczyło że byle przenośny znak drogowy czy koziołek reklamowy są budowlą

      O ile dobrze pamiętam, to są. I niech tak pozostanie, bo nie chciałbym, żeby któregoś dnia na moim terenie pojawił się koleś, który uzna za stosowne wkopanie tam jakiegoś symbolu. Bo tak.

      No i właśnie to jest ta biurokratyczna patologia (wiem coś o tym, np. do poprowadzenia dwóch metrów rurki gazowej potrzeba kilkunastu stron dokumentacji i, lekko licząc, około dwóch miesięcy straconych na załatwienie sprawy, z czego robocizna zajmie dzień). A jeśli jakiś koleś coś postawił na Twoim terenie, to nie potrzeba podpierać się pozwoleniem na budowę słupka, wystarczy prawo własności do Twojego terenu.

      Polubienie

      1. r. :
        No i właśnie to jest ta biurokratyczna patologia (wiem coś o tym, np. do poprowadzenia dwóch metrów rurki gazowej potrzeba kilkunastu stron dokumentacji i, lekko licząc, około dwóch miesięcy straconych na załatwienie sprawy, z czego robocizna zajmie dzień).

        Patologią jest co najwyżej czas załatwiania pewnych spraw. Natomiast położenie instalacji, zwłaszcza tych ciut bardziej krytycznych, powinno mieć dokumentację. Ot choćby po to, żeby w razie jakiegoś remontu operator koparki nie musiał łazić po ludziach i pytać, czy ten przewód jest tu, czy może metr dalej.

        r. :A jeśli jakiś koleś coś postawił na Twoim terenie, to nie potrzeba podpierać się pozwoleniem na budowę słupka, wystarczy prawo własności do Twojego terenu.

        Hasło „wystarczy prawo własności” pięknie brzmi, ale tylko w teorii. W praktyce nie chroni mnie, i słusznie, np. przed ustanowieniem służebności. A skoro tak, to wolałbym żeby było to załatwiane zgodnie z pewnymi przepisami.

        Do hasła „wystarczy X” proponuję powrócić, jak Polska będzie krajem, w którym prawo jest przestrzegane i chronione bez względu na wyznanie czy przynależność polityczną osób / instytucji.

        Polubienie

        1. @Piotr ‘Mikołaj’ Mikołajski:
          Problem w tym, że to nie dotyczy instalacji krytycznej, tylko dwóch metrów rurki w budynku, między odbiornikiem, a gazomierzem.

          Poza tym nie uważam, że obstawianie się tysiącem przeróżnych aktów prawnych i warunków nagle spowoduje przestrzeganie prawa jako takiego. A wręcz uważam, że mnożenie szykan prawnych i proceduralnych zmniejsza tylko szacunek wobec prawa. No bo ile razy w roku można przyjmować wyraz twarzy lichy i durnowaty?

          Polubienie

  3. Krąży po krajach zachodu taki kawał o Polakach: Polak sam stawia krzyż i natychmiast zaczyna się go bać. Polskie krzyże pojawiają się jak złodzieje – nocą. Tak było z krzyżem w Sejmie, tak było w wielu szkołach i urzędach. Ot, takie powolne niszczenie państwa przy pomocy skrzyżowanych patyków. Po co katolikom życie w kłamstwie? Chcą i mają siłę? Niech uchwalą konstytucję, w której katolicyzm będzie religią państwową a ateiści i Żydzi będą musieli chodzić z gwiazdą Dawida na ramieniu lub …ehem …czajniczkiem Russela?

    Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.