Seriale, seriale…

Przyznaje się bez bicia: zmieniłem cokolwiek „front ideowy”. Wbrew zasadom, które wydawały mi się niezmienne – zacząłem znowu oglądać seriale. Nie polskie, rzecz jasna – po „Czterdziestolatku” (pierwszym), „Stawce”, „Pancernych”, „Najdłuższej wojnie nowoczesnej Europy” i jeszcze paru produkcjach z niesłusznego okresu nie ma co się ekscytować wydumanymi związkami erotycznymi papierowych postaci – tylko cudze. Najpierw – pisałem już o tym – BBC Prime rzuciła mnie na kolana cudownie niemoralnym i zdjętym z ekranu przez ichnią cenzurę, podobno za obrazę uczuć religijnych muzułmanów, „Sędzią Deedem” (wznowią w październiku!), teraz zaś zrobiła to… Telewizja Polska!

Naturalnie, nie własną produkcją. Otóż melduję wam posłusznie, że w poniedziałki na jedynce, dość późnym wieczorem (po 22.00) nadawany jest – po dwa odcinki, więc kończy się koło północy, co bardzo nie podoba się mojemu psu, który musi czekać na spacer – genialny serial rosyjski „Moskiewska saga” wedle znanej (dziś: nie do dostania) trylogii W. Aksjonowa. Jest to produkcja z 2004 roku, (reżyseria Dmitrij Barszczewski, wyst.: Aleksandr Bałujew, Jekatierina Nikitina, Olga Budina, Aleksiej Kortniow, Dmitrij Charatian, Ilja Noskow, Kristina Orbakajtie). No i jest to panorama dziejów Rosji od rewolucji do czasów nam bliskich, widziana przez historię jednej rodziny; co ciekawe, głównie przez historię rozmaitych układów męsko-damskich „rzuconych na tło” wielkiej polityki – wydaje się to chwytem karkołomnym, a jak działa!

Co ja wam będę opowiadał zresztą: to trzeba obejrzeć koniecznie, jeśli się chce choć odrobinkę rozumieć Rosjan. Warsztat zaś… Wczorajszy drugi odcinek – w którym teoretycznie akcji było bardzo mało – spowodował swoim zakończeniem, że sprawdziłem upływ czasu: wydawało mi się niemożliwe, że to już niemal godzina i zachciałem skontrolować, czy coś nie było wycinane. Chyba wam to coś mówi o dramaturgii i reżyserii, jeśli „brak akcji” ogląda się ogryzając paznokcie z emocji! Do tego rewelacyjna – jak zawsze u Rosjan gra aktorska, cudowna – wręcz oskarowa – muzyka; no, słowem zna-ko-mi-te!

Co więcej, na tejże Jedynce (a myślałem za czasów Wildsteina, że na to już nigdy nie spojrzę) zobaczyłem w ostatnich tygodniach jeszcze dwa świetne rosyjskie filmy, w tym zupełnie rewelacyjna gorzką komedię polityczną Joselianiego i wyborny kryminał w stylu „niecopasikowskim”. Co ten Urbański robi? Chyba sobie stryczek na szyję kręci jednak…

3 myśli w temacie “Seriale, seriale…

  1. 🙂 dzięki za namiar, już tak się zapamietałam w tvn24, ze zapominam o innych- za przeproszeniem- kanalach.
    Urbański? Może się zapomniał, albo na urlop wyjechał?

    Polubienie

  2. Hmm… Rosyjskie produkcje w TVP? I to nie w środku nocy? Ojoj, ktoś tu będzie miał przechlapane, jak się brat Jarek o tym dowie… 😉

    Polubienie

  3. No szkoda, że akurat tej Tv nie mam, ściągam tylko TVN, ale z produkcji BBC polecam serial „Rome”, aktualnie druga edycja.

    Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.