Polska zatrzęsła się wczoraj (głównie, nie da się ukryć – ze "świętego" oburzenia), że kard. S. Dziwisz zakazał księdzu Zalewskiemu nie tylko publikacji nazwisk krakowskich księży-agentów, ale nawet jakichkolwiek dalszych badań tego tematu. Skrajna prawica katolicka zawyła wprost ze zgrozy…
Poczytajcie dalej. Będzie także dużo ciekawych personaliów…
Otóż niewątpliwie Kuria stanęła wobec arcykłopotliwej sytuacji. Ujawnienie agentów może wywołać wrażenie już nie masowości współpracy księży z SB (proszę zauważyć: nie tak dawno mówiono, że współpracowało ok. 10%, dziś słyszałem o "minimum 15%"), ale wręcz instytucjonalności "związku tronu z ołtarzem". Bardzo by to z pewnością zaszkodziło Kościołowi w oczach opinii publicznej, która – nie ma co ukrywać – jest dziko antykomunistyczna, krwiożercza, chce zemsty, wieszania, więzień – a co najmniej pozbawiania emerytur i piętnowania (najlepiej dosłownego).
Z drugiej strony ten zakaz – to bez wątpienia wywołanie wrażenia "zamiatania pod dywan", więc tak czy inaczej typowy strzał we własną stopę. Obie decyzje – niepodjęta: zezwolić na publikację i podjęta: zakazać – były więc złe. Dziwisz wybrał tedy zło mniejsze; nie jestem pewien, czy nie pod wpływem znanej warszawskiej wypowiedzi B16 przeciw "aroganckim sędziom przeszłości". Osobiście go w tym popieram, jako zajadły przeciwnik wszelkiego intencjonalnego grzebania w historii, lustracji, dekomunizacji itp. Wydaje mi się, że decyzja Kurii może być – jeśli się nad nią poważni publicyści głębiej zastanowią i zdecydują na szczere postawienie sprawy, w co wątpię – argumentem na rzecz zaniechania takich działań w ogóle.
Argumenty – argumentami, logika – logiką, a Antoni Macierewicz swoje. Oto materiał z dzisiejszego "Głosu" i "Gazety Polskiej" (swoją drogą jestem ciekaw, czemuż to PT Dziennikarze Śledczy nie zbadają źródeł finansowania tych interesujących periodyków, które – na mojego nosa – nie mają żadnych szans na normalne utrzymywanie się na rynku). Czytajcie, czytajcie – i dostawajcie wypieków.
Dziennikarska agentura
Gdy latem 1976 r. podejmowaliśmy akcję pomocy robotnikom strajkującym w czerwcu 1976 r. jedną z istotnych przesłanek naszej decyzji było głębokie oburzenie na ton komunistycznej propagandy. Oczywiście byłoby absolutną nieprawdą twierdzenie, że cała nasza działalność w tamtym czasie była skutkiem moralnego oburzenia na rządzących komunistów czy na ich propagandę.
Propaganda i akcja czynna
Akcja pomocy, KOR, niezależna prasa i cała sieć niezależnych instytucji społecznych była świadomie budowaną akcją polityczną mającą w perspektywie doprowadzić do wolnych wyborów i niepodległości Polski. Środowiska niepodległościowe, harcerskie, związane z Czarną Jedynką i jej Kręgiem Starszoharcerskim “Gromadą Włóczęgów” przygotowywały się do tego działania przynajmniej od drugiej połowy lat 60-tych. Lata 70-te, zwłaszcza od momentu akcji konstytucyjnej, w której wystąpiliśmy samodzielnie z własnym, przemyślanym programem działania i odrębną koncepcją taktyczną – to był czas budowania struktur ogólnopolskich.
Nie ma jednak wątpliwości, że propaganda była istotnym bodźcem do działania, z tego oto punktu widzenia, że zasadniczo przyczyniła się do ostatecznego podjęcia decyzji o przekroczeniu swoistego Rubikonu i przyjęcia taktyki działania jawnego dążącego do masowego, ogólnospołecznego przeciwstawienia się sowieckiej dominacji. Wobec wszechpotęgi i kluczowej roli mass mediów tradycyjna konspiracja wydawała się z góry skazana na nieskuteczność. Odrzucaliśmy też swoisty elitaryzm, zamknięcie się w getto Krakowskiego Przedmieścia, cechujący środowiska rewizjonistyczne, czy jak wówczas mówiło się, lewicy laickiej.
Chodziło o akcję czynną, którą będzie można przeciwstawić codziennej zmasowanej propagandzie i która będzie oddziaływała na wyobraźnię i umysły społeczeństwa.
Spensjonowani agenci
W ówczesnej kampanii oszczerstw wobec strajkujących robotników, ale także przeciw powstającej opozycji szczególną rolę odegrali tacy dziennikarze jak Bohdan Roliński, A. W. Wysocki, Wojciech Giełżyński, Ryszard Łukasiewicz, J. Kossak, M. A. Styks, Michał Misiorny. Czy wszyscy oni byli agentami SB? Zapewne nie. Ale jest charakterystyczne, że wielu z nich znajduje się w zestawieniu źródeł operacyjnych wyeliminowanych z sieci w 1982 r. Powody eliminacji były różne. Czasem chodziło o to, że agent wywiadu powracając z placówki dyplomatycznej do kraju tracił możliwości działania w środowisku, na którym wywiadowi zależało. Czasem podobne zjawisko miało miejsce w kraju, gdy następowała zmiana miejsca zamieszkania. Ale bywały i tak szczególne powody jak “żądanie zbyt wysokiego wynagrodzenia”, czy (częściej) “wstąpienie do PZPR”. Mamy też wypadki, gdy SB uznaje, że jest oszukiwana (dezinformacja) i zrywa współpracę obawiając się dekonspiracji – czy też – że agent zbyt nieostrożnym działaniem naraża służbę na ujawnienie związków agenturalnych. W żadnym z tych przypadków nie można powiedzieć, iż z pewnością współpracę naprawdę zerwano. Być może zerwała tylko ta jednostka organizacyjna, która dotychczas agenta prowadziła, a czasem dochodziło jedynie do przerejestrowania tw. na kontakt operacyjny (tak było z osobami wstępującymi do PZPR). Dobrym przykładem jest sprawa Kazimierza Koźniewskiego, który jeszcze w latach 70-tych donosił na Komitet Obrony Robotników. Ale oczywiście pewności mieć nie możemy, i jako bardziej miarodajne należy przyjąć daty współpracy odnotowane przez SB. W publikowanym poniżej spisie podajemy oznaczenia jednostek organizacyjnych SB, które prowadziły tę agenturę. Departament I – to wywiad, Departament II – to kontrwywiad, Departament III – to zwalczanie opozycji politycznej a Departament IV – to zwalczanie Kościoła i jego struktur.
Pierwsze pół setki
1. Bielecki Jerzy Czesław, ur. 1930 okres współpracy 1964-67, wyjazd za granicę, Dep. II
2. Czarmiński Bogusław, Aleksander 1928, 1959-69, niechęć do współpracy Dep. II;
3. Jagielski Zdzisław, 1920, 1948-70, choroba, Dep. III;
4. Kłyszyński Andrzej 1945-1953, dwulicowość;
5. Strumpf Tadeusz Bronisław, 1965-71, członek PZPR, Dep II, Dep. III;
6. Wilczur-Garztecka Ewa, Urszula, 1945-64, niechęć do współpracy, Dep I;
7. Wolfram-Jaroszyński Włodzimierz, 1957-70, dezinformacja, Dep. II;
8. Aleksandrowicz Grzegorz, 1954-64, choroba, Dep. II;
9. Hirszberg-His Karol, 1962-1970, rezygnacja jednostki, Dep. II,;
10. Jarzembski Jerzy Stefan, 1949-1970, niechęć do współpracy. Dep. III ;
11. Karolkiewicz Aleksander Maria, 1963- , Dep. II ;
12. Mrzygłód Jerzy, 1952-1971, rezygnacja jednostki, Dep. II,
13. Petruszenko Jakub-M. , 1974-, rezygnacja jednostki, Dep. II,
14. Dębski Witold, 1958-1974 (RSW), czł. PZPR, Dep. III,
15. Kopeć Józefa-Maria, 1961-65 (RSW), brak możliwości, Dep. II;
16. Sochacka-Csato Danuta, 1949-, Dep. III; (RSW)
17. Ciszewski Jerzy, 1949-55, brak możliwości, Dep. III; (Ekspres Wieczorny)
18. Albinowski Stanisław, 1962-76, brak możliwości, Dep. I (Życie Warszawy);
19. Dunin Wąsowicz Marek, 1950-69, nieprzydatny, Dep. III,
20. Sperkowicz Jerzy, 1966-71, nieprzydatny, Dep. II;
21. Wojna Ryszard, 1952-63, brak możliwości, Dep. III;
22. Wysocki Adam Witold, 1957-63, Dep. I;
23. Broniarek Lilianna-Anna, 1968-75 (Interpress), Dep. II;
24. Biernat Kazimierz, 1964-72, brak możliwości, Dep. III, (PAP);
25. Jedlicka-Bocheńska Hanna, 1962-67, niechęć, Dep. II (PAP);
26. Kedaj Waldemar, 1974-80, powrót do kraju, Dep. I.
27. Ambroziewicz Jerzy, 76-79, powrót do kraju, Dep. I;
28. Bilik Andrzej 1972-73, Dep. I;
29. Dziedzic Irena (Bałaban), 1958-66, brak możliwości, Dep. II;
30. Fuksiewicz Jacek 1963-74, niechęć do współpracy, Dep. III;
31. Hanbowski Jerzy, 1957-59, domaga się za wysokiego wynagrodzenia, Dep. II;
32. Łoziński Włodzimierz, 1969-74, Dep. I;
33. Janicki Stanisław, 1966-69, brak możliwości, Dep. II;
34. Tuszyński Bohdan, 1963-70, wstąpił do PZPR, Dep. III;
35. Giełżyński Wojciech, 1957-, (Dookoła Świata), Dep. III;
36. Rządza Andrzej, 1952-75, zmiana pracy, Dep. III;
37. Safian Cyryl, 1950-63, powrót do kraju, Dep. I;
38. Skalski Ernest, 1966-79, rezygnacja jednostki operacyjnej, Dep. III, (Głos Pracy);
39. Kozicki Jerzy, 1966-69, dekonspiracja, Dep. IV;
40. Koźniewski Kazimierz, 1945-58, zakończenie sprawy, Dep. III, (Magazyn Polski);
41. Domaniewski T., 1946-61, bezwartościowy, Dep. I;
42. Horodyński Dominik, 1948-53, brak możliwości, Dep. IV, (Perspektywy);
43. Rostworowski Stanisław, 1958-63, brak możliwości, Wydz. III KWMO, Lublin, CHSS, Lublin;
44. Hrabyk Klaudiusz, 1956-74, brak możliwości, Dep. I;
45. Gotowski Bohdan, 1967-72, brak możliwości, Dep. II;
46. Matłachowski J., 1961-, wiek, Dep. III;
47. Morawski Dominik, 1946-71, niechęć i szkodliwość dla SB, Dep. III;
48. Nowakowski Alfred, 1966-73, brak możliwości, Dep. III;
49. Olszewski Stefan, 1945-52, brak możliwości, Dep. III;
50. Willman Marian, 1941, 1977-, Wydz. II Dep. II;
Co ciekawe (a co zostawiam bez komentarza), to oparty na tej publikacji materiał "Rzepy". Ciut jakby inna melodia… Zresztą czytajcie sobie sami; zwracam uwagę na jeden tylko fakt: w tekście "Rzepy" są nazwiska, których nie ma w oryginale. W związku z tym cała moja długość skręca się w jeden niewypowiadalny znak zapytania…
Dziennikarze w kolejce do prześwietlenia
Fragment spisu dziennikarskiej agentury z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ujawnił wczoraj Antoni Macierewicz
Wraca temat lustracji dziennikarzy. Prześwietlenia tej grupy zawodowej chce sejmowa komisja nadzwyczajna, która pracuje nad projektami ustaw o IPN i lustracji. Prace nad zmianą przepisów lustracyjnych mają ruszyć w czerwcu, ale już wczoraj Antoni Macierewicz, autor głośnej listy agentów z 1992 roku, opublikował w "Gazecie Polskiej" i "Głosie" niemal sto nazwisk współpracowników SB.
Lista znaleziona przy okazji
Lista zawiera nazwiska od lat 40. do 70. Nie obejmuje ani lat 80., ani okresu wcześniejszego. Dotyczy tylko osób, które jako "źródła agenturalne zostały już wyeliminowane z sieci". Nie ma więc na niej np. dziennikarzy informatorów SB, którzy działali po 1979 r.
Spis opublikowany przez Macierewicza jest niekompletny i nie daje żadnych podstaw do oceny przydatności dla SB umieszczonych w nim osób, nie można nawet mieć pewności, czy wszyscy wymienieni w nim dziennikarze rzeczywiście podjęli działalność agenturalną. Z tym, że lista jest ułomna, zgadza się sam Antoni Macierewicz, dziś działacz prawicowego Ruchu Patriotycznego. Wczorajsza publikacja to część jego pracy o historii opozycji, przede wszystkim KOR. Macierewicz prowadzi w IPN badania na ten temat. W dokumentach, które studiował, znalazł przypadkiem właśnie tę listę. Nie weryfikował jej i nie prowadził badań na temat agentów SB w mediach.
Czy poprosi IPN o zgodę na otwarcie programu badawczego dotyczącego agentury w środowisku dziennikarskim? Macierewicz tego nie wyklucza, ale zastrzega, że najpierw musi skończyć inne prace.
Kto jest na liście?
Dziennikarzy umieszczonych na liście – prawdopodobnie przez biuro "C" zawiadujące w MSW kartotekami – można podzielić na kilka kategorii.
Stosunkowo najbardziej rozpoznawalna jest grupa dziennikarzy, którymi podczas ich pobytu za granicą interesował się wywiad MSW, po czym tracił to zainteresowanie po ich powrocie do kraju. Stąd obecność na liście byłych korespondentów zagranicznych TVP – Jerzego Ambroziewicza, Bogdana Kołodziejskiego, Jana Synowca, z "Trybuny Ludu" Waldemara Kedaja i Włodzimierza Łozińskiego, z "Życia Warszawy" Stanisława Albinowskiego, Adama W. Wysockiego,czy z branżowych "Fundamentów" Cyryla Safiana. Z tych samych przyczyn Departament I wyrejestrował publicystów emigracyjnych po ich powrocie do kraju – Klaudiusza Hrabyka i Jana Matłachowskiego, a także np. szefa Instytutu Kultury Polskiej w Londynie Bohdana Drozdowskiego.
Jest to jednak kategoria o tyle zaskakująca, że z reguły wywiad nie ujawniał swoich agentów nawet wysokim funkcjonariuszom MSW. Dlatego zapewne znalazł się na liście, jako agent wyrejestrowany z sieci, Jerzy Bielecki z "Trybuny Ludu" – akurat w 1967 r., kiedy wyjechał na placówkę do Pragi i – zapewne – został przejęty przez wywiad. W latach 1980 – 1981 był głównym antysolidarnościowym publicystą organu PZPR.
Domaga się wysokiego wynagrodzenia
Wyrazista jest też kategoria TW, którzy z powodu przejścia do innej pracy stracili możliwość donoszenia na środowiska, którymi interesowała się SB. Przy ich nazwiskach widnieje adnotacja "zmiana pracy", "brak możliwości". Znalazły się tu takie m.in. znane osoby, jak Irena Dziedzic, krytyk filmowy Jacek Fuksiewicz, krytyk literacki Andrzej Lam czy publicysta Ryszard Wojna.
Pod określeniami "domaga się za wysokiego wynagrodzenia" (przy nazwisku Jerzego Hańbowskiego, wysokiego urzędnika Radiokomitetu), "dekonspiracja" (Jerzy Kozicki) albo "dwulicowość" (Andrzej Kłyszyński) rozumieć należy prawdopodobnie bardziej lub mniej zręczne sposoby na wyłganiesię ze współpracy. Na liście z adnotacją "rezygnacja jednostki operacyjnej" wymieniony został (z datami 1966 – 1979) współpracownik "Rz" Ernest Skalski.
Co kryje się pod kategoriami "niechęć do współpracy", "bezwartościowy", "nieprzydatny" i jak mają się te określenia do podanego okresu współpracy z MSW? Nie można tego wyjaśnić bez szczegółowych badań, zwłaszcza sprawdzenia teczki domniemanego TW. Przy np. nazwisku Dominika Morawskiego, współpracownika Radia Wolna Europa i paryskiej "Kultury", jest adnotacja "niechęć i szkodliwość dla SB", ale widnieją też daty (współpracy? usiłowania werbunku?) 1946 – 1971.
Posłowie chcą lustracji dziennikarzy
Sejmowa komisja nadzwyczajna, która właśnie kończy przygotowywanie projektu ustawy o IPN, w pierwszym tygodniu czerwca zaczyna prace nad zmianą przepisów lustracyjnych. W projektach nie ma rozszerzenia obowiązkowej lustracji także na środowisko dziennikarzy. – To oczywiste przeoczenie – ocenia Jacek Kurski, poseł PiS. I dodaje: – Wszystkie zawody zaufania publicznego muszą być objęte lustracją. One kształtują opinię publiczną.
Arkadiusz Mularczyk (PiS) z komisji nadzwyczajnej jest przekonany, że posłowie wprowadzą przepisy o lustracji dziennikarzy z mediów publicznych i komercyjnych.
PS. Konsekwentnie: obecnie rządząca koalicja powinna w całości zostac odsunięta od wpływu na nasze życie publiczne.
Bardzo serdecznie proszę PT Autora tego komentarza o wyjaśnienie jego rozumienia pojęcia „cynik”, zwłaszcza w kontekście tego materiału. Niewykluczone, że otrzymałem komplement; to raz, i chciałbym mieć w tej sprawie jasność. Po wtóre: nie jestem uzależniony od reklam, więc żadna „oglądalność” mnie nie interesuje. Wolę przebywać – także w Sieci – w towarzystwie pięciu inteligentów (i być przez nich czytanym), niż paru milionów kretynów. Nie budzi tylko mojej wątpliwości w tym komentarzu epitet „stary”. Jego adekwatność to jednak już najzupełniej nie moja wina, raczej tatusia. A poza tym: prawie nikogo to nie minie…
PolubieniePolubienie
Jak rozumiem, mowa o Macierewiczu?
PolubieniePolubienie
Punkt widzenia starego dziennikarskiego cynika. Którego jak widać mało kto czyta.
PolubieniePolubienie