O zaraźliwości zła

Maleszka z prawejDwa wieczory poświęciłem na oglądanie w TVN filmu dokumentalnego – a właściwiej by powiedzieć: modelowego reportażu filmowego – „Trzech kumpli”, poświęconego tajemniczej śmierci Stanisława Pyjasa. Zanim o samej istocie problemu – dwie uwagi. Po pierwsze, robota dziennikarska jest znakomita; założę się, że ten reportaż zgarnie masę najważniejszych nagród. Po drugie – ta emisja to kolejny cios w samo serce TVP: przecież to najczystsza „misja”, więc – do cholery! – czemu to robi stacja komercyjna? Za co płacimy abonament, za „Misję specjalną”?

Do rzeczy jednak. Negatywnym bohaterem reportażu jest osławiony „kapeć”. L. Maleszka, który donosił na najbliższych przyjaciół i – niewykluczone – przyczynił się do śmierci jednego z nich, mianowicie Pyjasa właśnie. No i otóż – a dla mnie to zaskoczenie – ów Maleszka bez najmniejszej wątpliwości jest jakimś straszliwym dewiantem, charakteropatą uosabiającym abstrakcyjne Zło w najczystszej, najsterylniejszej postaci.

Nie o to jednak chodzi. Znacznie ważniejszym dla mnie osobiście odkryciem jest nagłe zrozumienie motywacji postępowania i zachowań Bronisława Wildsteina. To jest ten trzeci z tytułowej trójki przyjaciół; bez najmniejszej wątpliwości śmierć Pyjasa w połączeniu z poznaniem prawdy o Maleszce musiała być dla niego niesamowitą traumą, która uzasadnia jego agresję i nienawiść do minionego świata. Ale…

Wbrew obiegowemu powiedzeniu – zrozumieć, to w wypadku postępowania Wildsteina nie znaczy jednak wybaczyć. Wyniesienie przez niego z IPN-u słynnej „listy” było czynem przeraźliwym i przerażającym: na tej liście wymieszane są wszak nazwiska agentów (o różnym zresztą zaangażowaniu) z nazwiskami ludzi śledzonych i prześladowanych; wystarczy moment pomyśleć, by pojąć ile dramatów mogło to spowodować!

Niektórzy – a zapewniam, że tacy są i nie są to ludzie byle jacy – uważają, że czyn Wildsteina jest złem dużo większym, niż cała działalność Maleszki.

A dziś w TOK FM senator K. Piesiewicz powiedział coś niesłychanie ciekawego i trafnego. Otóż – mówiąc o tej samej sprawie zauważył, że zło – owo zło, uosobione przez Maleszkę – wyraźnie okazało się zaraźliwe. Przeszło, niestety, na drugiego z przyjaciół – i jemu też uszkodziło charakter. A trzeci z nich nie żyje.

Swoją drogą: cóż to za temat na wielki film psychologiczny!

Reklama

11 myśli w temacie “O zaraźliwości zła

  1. 1. Widze, ze blog zostal „odkryty” przez wiadome sily.
    2. Pal szesc profil psychologiczny, traume i liste. Oglosil. Wylalo sie. Dajmy na to, ze zrozumiem zbrodnie w afekcie potrzeby wyzszej koniecznosci. Pretensje mam do Wildsteina o to, co i u kogo glosi po tym wszystkim udajac przed maluczkimi pana dziennikarza. Tu trauma nie jest usprawiedliwieniem.

    Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.