W okresie mojej młodości – przypominam, to PRL – kilka nazwisk rosyjskich wymienianych było na zasadzie imion czartowskich czy też jakichś przerażających zaklęć. Wiadomo było, że Kiereński, Wrangel, Denikin czy admirał Kołczak – to byli dzielnie pokonani przez masy ludowe przeciwnicy bolszewików, przywódcy „białych”, czyli potwory. No i tyle było wiadomo w zasadzie, bo więcej na temat tych postaci nie mówiono.Bliżej nie wiadomo czemu ja sobie ubrdałem, że byli to jacyś okropnie starzy siwi panowie – może na zasadzie cytatu z wiersza Majakowskiego o rewolucji, w którym mówi o siwych admirałach, zrzucanych ciosami marynarskich kolb z mostu w Helsingforsie? Czasy się jednak zmieniły. Zmieniły na tyle, że mogłem obejrzeć bardzo interesujący film Andrieja Krawczuka z roku 2008,”Admirał”, o Kołczaku właśnie.
Oczywiście, nie ma żadnej pewności, że wszystko było tak, jak pokazuje film; tym bardziej, że reżyser wybrał formułę nie tyle filmu biograficznego, co raczej romansu wojennego, takiego trochę wyciskacza łez. Ale sprowokował mnie tym do pogrzebania w materiałach źródłowych. No i po pierwsze okazało się, że ów okropny Kołczak – który w pewnym momencie był, okazuje się, z własnego nadania najwyższym zwierzchnikiem wojskowym kontrrewolucji i władcą całej Rosji pozauralskiej – był mężczyzną całkiem młodym, żadnym starcem. No, nie był też młodzieniaszkiem – ale mając w momencie śmierci lat 46 był z pewnością w sile wieku. Zresztą i Wrangel i Denikin byli też w zasadzie w podobnym wieku…
Był też Kołczak – co pokazuje film i potwierdzają archiwalia – typowym rosyjskim oficerem, niezwykle przywiązanym do tego etosu. Oficerem dzielnym, żeby nie powiedzieć bohaterskim. Zginął fatalnie: zdradzony przez walczących po stronie „białych” Czechów, którzy chcieli się z walki wycofać, i wydany bolszewikom – został niemal natychmiast przez nich bezwzględnie rozstrzelany.
Z dużą ciekawością obejrzałem film Krawczuka. Nie ma go, oczywiście, w normalnej dystrybucji – krąży jednak (w całkiem niezłej polskiej wersji) po bazarach i tak właśnie, nie ukrywam, dotarł do mnie. Nie rozumiem, czemu się go nie pokazuje na normalnych ekranach; nie sądzę, by wyświetlenie nieźle zrobionego (choć z pewnością nie genialnego; przyzwoitego po prostu, lepszego od wielu amerykańskich chał) romansu historyczno-politycznego z kilkoma pierwszej próby scenami batalistycznymi i wieloma kadrami urzekającej wręcz piękności, było jakimś specjalnie ryzykownym przedsięwzięciem biznesowym. Powodzenie słynnej „9 kompanii”, jednego z najlepszych filmów batalistycznych jakie widziałem w życiu, a z pewnością najlepszego (bo chyba jedynego…) filmu o wojnie w Afganistanie, powinno chyba naszym dystrybutorom coś mówić.
Ale nie mówi. „Ruski film” to pewien stereotyp. Głupi, jak każdy stereotyp. Obejrzyjcie, jak wam się uda. A swoją drogą, jak oglądam scenę balu na carskim dworze i widzę tam oczami historycznej wyobraźni w tym cudownym mundurze … mojego pradziadka, carskiego kawalerzystę, to mi się robi jakoś zabawnie; nosił bowiem dziadzio pod brodą ten sam krzyżyk świętego Jerzego, który dynda na załączonym zdjęciu Kołczakowi….. Politycznie niepoprawne, n’est ce pas, mesdames et messieurs?
I tak sobie myślę, że tylko sytuacje niepoprawne są godne uwagi. Nie będę mówił, że akceptacji. Ale uwagi. Ciekawe są bowiem i barwne; jak myślicie?
Obejrzałam wczoraj, w oryginale. Niezły. Rosjanie zrobili parę fajnych filmów i seriali, niestety w Polsce praktycznie nie są pokazywane. A szkoda
PolubieniePolubienie
„z pewnością najlepszego (bo chyba jedynego…) filmu o wojnie w Afganistanie”
W burzliwych czasach przemian, gdy telewizja Top Canal wywietlała sobie co chciała, mieszkańcy Warszawy mogli obejrzeć inny niezły film o wojnie w Afganistanie
http://www.imdb.com/title/tt0094716/
Bez szaleńczej batalistyki, ale bardzo klimatyczny. Na FilmWebie też pozytywnie napisali o tym filmie http://www.filmweb.pl/f36992/Bestia,1988
PolubieniePolubienie
Niestety, nie widziałem – ale chętnie wierzę na słowo.
PolubieniePolubienie
Mało kto wie , że Kołczak miał polskie korzenie. Nazwisko jego dziadka brzmiało Kiełczak. Nazwisko zruszczono, był to problem. Do armii carskiej nie brano jedynaków. Więcej o tej historii wiedziała moja śp. ciotka. Potomkoie Kiełczaków żyją do dzisiej w Polsce, na Kujawach, w Modlinie, ja jestem potomkiem Kiełczaków po kądzieli.
PolubieniePolubienie
Podróże w czasie muszą być możliwe 🙂 . Kiedyś przecież musi być napisana historia taka, jaką była w rzeczywistości. Chociaż pewnie każdy podróżnik „czasowy” i tak by pokazał inną wersję, zawsze by był to tylko fragment małego puzla, całość mógłaby ogarnąć tylko jakaś Wszechmocnica Ultymatywna. To przygnębiające.
PolubieniePolubienie